Elektryk kontra spalinówka – dlaczego różnice są większe, niż myślisz?

Elektryk kontra spalinówka – dlaczego różnice są większe, niż myślisz?
Elektryk kontra spalinówka – dlaczego różnice są większe, niż myślisz?

Samochody elektryczne przestają być egzotyką. W 2024 roku na polskich drogach pojawiło się ponad 53 000 nowych aut z napędem elektrycznym, a liczba w pełni elektrycznych pojazdów (BEV) przekroczyła już 100 000. Coraz częściej więc zadajemy sobie pytanie: co tak naprawdę różni elektryka od klasycznego auta spalinowego? I dlaczego coraz więcej kierowców wybiera prąd zamiast benzyny?

Jak działa auto na prąd?

Zasada jest prosta: zamiast paliwa – energia elektryczna, zamiast silnika spalinowego – silnik elektryczny. Ten ostatni napędza koła bezpośrednio, korzystając z energii zgromadzonej w akumulatorze litowo-jonowym. Ładowanie odbywa się w domu, w pracy lub przy publicznej stacji ładowania, dokładnie tam, gdzie mamy dostęp do sieci elektrycznej. Jak to się mówi... ile gniazdek elektrycznych, tyle stacji ładowania. To oczywiście duże uproszczenie, ale bliskie prawdy. W końcu auto EV, możemy podpiąć i naładować, praktycznie w każdym elektrycznym gniazdku w Polsce, czy na świecie.

W uproszczeniu: „tankujemy” prąd, nie benzynę.
Co siedzi pod nadwoziem elektryka?

Pod maską znajdziemy zupełnie inny zestaw podzespołów niż w aucie spalinowym:
 • Silnik elektryczny – prosty, cichy i bezpośredni. Nie potrzebuje skrzyni biegów.
 • Falownik (inverter) – przetwarza prąd stały z baterii na zmienny, którym zasilany jest silnik.
 • Akumulator trakcyjny – serce auta. Pojemność najczęściej mieści się w przedziale 30–120 kWh.
 • BMS (Battery Management System) – dba o zdrowie baterii, kontrolując temperaturę, napięcia i proces ładowania.
 • Rekuperacja – odzyskuje energię z hamowania i oddaje ją z powrotem do akumulatora. Dzięki temu elektryki potrafią „odzyskać” nawet 30 % energii zużytej w czasie jazdy. Szczególnie fajnie jest to widoczne podczas jazdy na przykład w szwajcarskich górach.

Poniżej zużycie energii Modelu S Tesli w wersji 90D, podczas jazdy przez Szwajcarskie góry. Wynik to - 21 kWh (tak, minus:)

Dla przykładu: Tesla Model 3 z baterią 60 kWh potrafi przejechać około 400 km, zużywając średnio 15 kWh/100 km. To odpowiednik spalania ok. 1,7 litra benzyny. Tyle że bez spalin, drgań i hałasu. Bez emisji, w ciszy i z niesamowitym przyśpieszeniem, jak na auto w podstawowej wersji.

Sprawność napędu – tu nie ma porównania

Silniki elektryczne potrafią zamienić na ruch nawet 95 % energii, którą dostają z akumulatora. Dla kontrastu, silnik spalinowy wykorzystuje zaledwie 25–30 % energii, zawartej w paliwie. Reszta ucieka w ciepło i tarcie. czyli straty są przeogromne. Choć zwolennicy tradycyjnego napędu, starają się tego nie zauważać. 

Innymi słowy:
 • 1 kWh prądu daje ok. 0,9 kWh napędu,
 • 1 litr benzyny (ok. 9 kWh energii) realnie daje tylko 2,5–3 kWh.
Różnica jest kolosalna i to właśnie dlatego EV są nieporównywalnie bardziej wydajne.

Dlaczego coraz więcej osób wybiera prąd?
Niskie koszty jazdy
Ładowanie w domu to wydatek ok. 0,90 zł/kWh – czyli przejazd 100 km kosztuje mniej niż 15 zł. Nie trzeba wymieniać oleju, filtrów ani rozrządu. Auto ma mniej ruchomych części, więc serwis jest prostszy i tańszy. Mało tego w niektórych markach, jak na przykład amerykańska Tesla serwis (w rozumieniu przeglądów okresowych) w ogóle nie istnieje. Nie jeździmy co 15 czy 20 tysięcy kilometrów na przeglądy, nie tracąc przy tym gwarancji. Zarówno tej podstawowej, na całe auto, jak i tej na zespół napędowy, która trwa aż 8 lat. Lub do momentu przejechania określonej ilości kilometrów. Dla podstawowej Tesli Model 3 to 160 000 km. Dla wersji Long Range 192 000 km. A dla topowych modeli jakimi są Model S i X, aż 240 000 km.

Dynamika i komfort

Silnik elektryczny oddaje pełny moment obrotowy od zera. To dlatego nawet ciężki SUV potrafi „wystrzelić” spod świateł, jak nie przymierzając rakieta. Przykład? Kia EV6 GT przyspiesza do 100 km/h w 3,5 s – na poziomie sportowych aut za kilkaset tysięcy złotych. Tesle w wersjach Performance wbijają nas kierowców i to dosłownie w fotel. Siły tu działające są ogromne. Nie wspomnę już o tym, że topowa Tesla Model S Plaid, dysponuje ponad 1020 końmi mechanicznymi. To ogromna i niespotykana w autach spalinowych moc samochodu.
Do tego dochodzi cisza, brak wibracji i płynna jazda bez zmian biegów.

Ekologia
EV nie emituje spalin, nie hałasuje i nie zatruwa powietrza w miastach. Dla wielu kierowców, to równie ważne jak oszczędność. Według najnowszych badań uniwersytetów w USA, Szwecji, Niemczech, czy Holandnii, auta na prąd w całym swoim cyklu życia potrafią być bardziej ekologiczne od aut spalinowych nawet o 70%. Mimo większej emisji występującej przy produkcji baterii trakcyjnych. Nawet u nas w Polsce dane pokazują, że EV są bardziej eko od spalin o całe 30%. A wiemy wszyscy jak wygląda nasz mix energetyczny i że ciągle bardzo dużo energii pochodzi u nas z nie ekologicznych źródeł (czytaj z węgla:)

Nowoczesność
Samochody elektryczne są dziś naszpikowane technologią. Aktualizacje online, aplikacje mobilne, autopiloty, zaawansowane systemy multimedialne. To nie tylko wygoda, ale też bezpieczeństwo. Elektronika potrafi naprawdę pomóc w codziennej jeździe. Wielokrotnie używając Autopilota Tesli jeździłem w dalekie trasy po całej Europie. Używając takich systemów, człowiek nie męczy się aż tak bardzo. Po całym dniu jazdy można całkiem sensownie funkcjonować, i jak to się mówi nie "paść na twarz":)
Z drugiej jednak strony, pamiętajmy o tym, że te wszystkie systemy, to tylko "wspomagacze" jazdy. Nie zastąpią człowieka ani podejmowanych przez niego decyzji. Ostatecznie to właśnie człowiek przejmuje kontrolę nad pojazdem, jak również jest odpowiedzialny za to co się wydarzy na drodze. 

Czy to się naprawdę opłaca? Policzmy...

Coraz bardziej, szczególnie jeśli jeździsz dużo lub masz dostęp do taniego prądu, np. z fotowoltaiki.
Policzmy to na prostym przykładzie:
 • Auto spalinowe (7 l/100 km, 6,00 zł/l) → 42,00 zł/100 km
 • Elektryk (17 kWh/100 km, 0,90 zł/kWh) → 15,30 zł/100 km
Różnica? Ponad 5300 zł rocznie przy przebiegu 20 000 km. I to bez uwzględnienia serwisów, które w EV są znacznie tańsze, lub w ogóle nie występują.
Kolejny przykład, to taryfy dynamiczne. Zdarzają się tu dni, kiedy mamy ujemne stawki za energię elektryczną. Rzadko, ale występują. Wtedy ładuję auta prawie do pełna (85-90% SOC), co obniża mi rachunki za prąd. Ostatnio w niedzielę miałem stawkę w taryfie dynamicznej na poziomie 0,19 zł za 1 kWh. Nie ujemna ale bardzo niska, co też cieszy. Bo naładowałem Teslę do 86%, za ledwie kilka złotych. Doładowanie pochłonęło 45 kWh, co kosztowało całe 8,5 złotego. Piękna cena! 

Jeszcze lepiej sytuacja wygląda, jeśli ktoś ma instalację PV. Tu można już szaleć na całego. Właściwie jeździmy za darmo, jeśli mamy odpowiednio dużą instalację, która obsłuży nam zarówno dom jak i ładowanie auta.

Podsumowanie
Elektryk to nie futurystyczna zabawka, tylko realna alternatywa dla spalinówki. Prostsza, tańsza i efektywniejsza. W mieście bije konkurencję na głowę: szybciej reaguje, nie dymi, nie hałasuje i nie wymaga częstych wizyt w warsztacie. Poza tym, jeździ za pół darmo.
Dla wielu kierowców przesiadka na auto elektryczne, to nie rewolucja, a naturalny krok naprzód.  W stronę spokojniejszej, cichszej i bardziej ekonomicznej motoryzacji. Pozbawionej wielu wad spalinowej motoryzacji, która jest z nami od dziesięcioleci. 


Koszyk

Twój koszyk jest pusty