Baterie do samochodów elektrycznych, które ładują się w 5 minut – przełom czy chwyt marketingowy?
Baterie ładujące się w 5 minut to rewolucja w elektromobilności. Sprawdzamy, które technologie już działają, a które są tylko obietnicą producentów. Bo wszyscy wiemy, że producenci aut lubią bardzo obiecywać rzeczy, powiedzmy - nie do końca prawdziwe:) Przynajmniej czasami…
Czy ładowanie auta w 5 minut jest w ogóle możliwe?
Jeszcze kilka lat temu pełne naładowanie auta elektrycznego w 5 minut, brzmiało jak science fiction. Dziś producenci z Chin, Korei Południowej i USA prześcigają się w ogłoszeniach o bateriach zdolnych do błyskawicznego uzupełniania energii. Ale czy ta technologia faktycznie działa poza laboratorium?
Odpowiedź brzmi: tak, ale z ważnymi ograniczeniami.
Chińska technologia na czele wyścigu
W 2024 roku chiński gigant CATL zaprezentował baterię nowej generacji typu Shenxing, która według deklaracji:
• pozwala uzupełnić 400 km zasięgu w około 10 minut,
• obsługuje ładowanie megawatowe, czyli 1000 kW (a to ogromna moc)
• działa stabilnie nawet przy niskich temperaturach.
Z kolei producenci tacy jak BYD chwalą się systemami 800V, które realnie skracają postoje na ładowanie do czasu porównywalnego z tankowaniem paliwa.
Korea i USA: jeszcze szybciej?
Firmy z Korei Południowej (LG, Samsung SDI) oraz startupy z Doliny Krzemowej, pracują nad bateriami półprzewodnikowymi (solid-state), które teoretycznie mogą:
• ładować się nawet w 3–5 minut,
• mieć większą pojemność,
• być bezpieczniejsze od klasycznych litowo-jonowych.
Problem?
Produkcja masowa nadal jest kilka lat przed nami. Pierwsze auta z takimi bateriami przewidywane są dopiero po 2027 roku.
Dlaczego 5 minut ładowania wciąż jest problemem?
Nawet jeśli bateria potrafi przyjąć ogromną moc, pojawiają się inne bariery:
✅ Infrastruktura – potrzeba ładowarek o mocy 500–1000 kW (w Europie z tym cieniutko:)
✅ Sieci energetyczne – takie obciążenie to ogromne wyzwanie dla miast.
✅ Temperatura ogniw – ekstremalnie szybkie ładowanie oznacza potężne nagrzewanie się ogniw.
✅ Żywotność baterii – im szybsze ładowanie, tym większe zużycie.
Potrzeba by tu zastosowania nowego rodzaju systemów BMS, oraz bardzo zaawansowanego chłodzenia za pomocą cieczy. Czy wystarczyłyby obecne płyny chłodzące? Raczej coś nowego, co będzie w stanie lepiej “odebrać wysoką temperaturę z ogniw baterii.
Dlatego dziś „5 minut” bardzo często oznacza doładowanie do 60–70%, a nie pełne 100%?
Marketing kontra rzeczywistość
Hasła typu:
„Auto naładowane w 5 minut”
najczęściej:
• dotyczą idealnych warunków laboratoryjnych,
• odnoszą się do wycinka pojemności, jak ładowanie w zakresie 20-80%, który to jest stałym marketingowo-pomiarowym chwytem.
• wymagają specjalnej ładowarki, której jeszcze nie ma w Europie. Na przykład o mocy powyżej 1000 kW.
To nie znaczy, że producenci kłamią – raczej upraszczają przekaz marketingowy.
Kiedy naprawdę “zatankujemy” prąd w 5 minut?
Realnie można założyć:
• 2026–2027 – pierwsze masowe auta z ładowaniem 10 minut
• 2027–2028 – początek komercyjnych baterii solid-state
• po 2030 roku – 5 minut jako realny standard, nie wyjątek
To oczywiście scenariusz optymistyczny. Miejmy nadzieję, że naukowcy uporają się z problemami i bolączkami baterii i opracują metody pozwalające na realne wykorzystanie technologii, która da możliwość ładowania auta w 5 minut… a może nawet szybciej.
Czy to będzie prawdziwa rewolucja?
Tak – bo szybkie ładowanie:
• usuwa największą barierę psychologiczną przed zakupem EV,
• pozwala elektrykom całkowicie wyprzeć auta spalinowe na długich trasach,
• zmienia model stacji paliw w huby energetyczne przyszłości.
Małe podsumowanie naszej wiedzy
🔋 Baterie ładujące się w 5 minut nie są już mitem, ale:
• na razie działają głównie w wersjach testowych,
• wymagają potężnej infrastruktury,
• pełna rewolucja nastąpi dopiero pod koniec tej dekady.
Jedno jest pewne – wyścig o najszybszą baterię właśnie się rozpoczął.
Fot: x.comsimonejennsmith